środa, 21 października 2015

11. Siostry i przyjaciele. Part II


Jego zapach otula się wokół mnie i całkowicie poskramia. Chcę uderzyć go w pierś i
powiedzieć, żeby mnie puścił, bo nadal jestem trochę zła, ale moje palce są złączone za jego silną szyją z lęku upadku. Jestem nieruchoma w jego uścisku, chłonę jego ramiona wokół mnie. To miłe uczucie. Przerażająco miłe. Jego wypukłe bicepsy wciskają się w moje boki, grube przedramiona połyskują całunem potu, tak jak reszta jego ciała. Reszta pięknego, irytującego, skomplikowanego jego.
- Dobrej zabawy, Brooke. - Mówi Melanie z błyskiem w oku i klepie mnie po ramieniu,
szepcząc do ucha.
- Stara, w życiu nie widziałam takiej iskry w oczach faceta. Ale cię przeleci.
- Kiedy jesteśmy już w szatni, Riley wita mnie z podekscytowanym uśmiechem.
- Hej, Brooke! Bo skoro Jus mocno cię trzyma to zakładam, że jesteś Brooke?- Mówi, podając Justinowi małą torbę sportową.
Justin potakuje i szepta coś do niego, a potem wynosi mnie na zewnątrz i woła taksówkę. Zamiast zabrać mnie do domu, ochryple mówi taksówkarzowi nazwę hotelu dwie przecznice stąd. Jest odwodniony, więc otwiera torbę, wyciąga wodę z elektrolitami i zaczyna zachłannie pić. Wolną ręką wciąga mnie na swoje kolana. Jego uścisk zacieśnia się wokół mojego pasa, gdy próbuję się odsunąć. Moje serce szaleńczo wali w piersi, gdy wkłada wodę z powrotem do torby. Opuszcza głowę i bierze najgłębszy, najdłuższy wdech mnie jaki kiedykolwiek brał. Pożądanie krąży we mnie.
Dalej jestem trochę zła ale czuję jak moja łechtaczka pulsuje do bólu pomiędzy udami. Chwyta moją twarz, obraca mnie i podgryza płatek ucha, dysząc ciężko. Czuję że jest podniecony pode mną, tak jakby mnie pragnął. Jakby desperacko mnie pragnął.
- Boże. - Dyszy w moje ucho jego ramiona zaciskają się wokół mnie, gdy pieprzy mnie
językiem. Dreszcz pożądania skrada się po moim ciele i muszę zdławić jęknięcie. Jestem rozdarta między uderzeniem go, a pocałowaniem, dobija mnie. Mam przemoczone majtki, bolące piersi, bolące serce. Każda część mojego ciała boli, gdy zanurza język w moim uchu, na zewnątrz płatka, za nim, z tą samą desperacją, którą czuję. Kiedy dojeżdżamy do hotelu, topię się w moim własnym gniewie a zarazem dymię
pożądaniem przez to jak Justin doprowadził się do szalonego podniecenia na tylnym
siedzeniu taksówki. Pocierał mnie rękoma, lizał i podgryzał. Wąchał mnie jakby brakowało mu powietrza.
Bierze klucz z recepcji, a potem jedziemy windą. Wtedy się odzywam.
- Postaw mnie.- Mówię grubym, nieznanym głosem.
- Niedługo to zrobię. - Mamrocze, jego oczy płoną gorącem, kiedy patrzy na mnie z
góry. Nawet kiedy te karmelowe oczy widzą mnie w najbardziej kiczowatej sukience we
wszechświecie, najgorszym możliwym makijażu z okropnie dziwkarską, czerwoną pomadką, pierwotne pożądanie w jego wzroku przebiega mnie szybko jak małe uderzenia rozkoszy.
Czuję się jak burczący wulkan, krew bulgocze w żyłach od przytłaczającej mieszanki
złości i podniecenia. Nienawidzę jak szybko wygrywa podniecenie, jego zapach cały czas wypełnia moje płuca. Boli mnie język. Chcę polizać jego szyję, pochłonąć jego seksowne usta i zmusić go żeby pokazał, że nadal mnie pragnie i kocha.
Serce obija się mocno o moje żebra, kiedy wkłada klucz w gniazdko i wnosi mnie do środka, kierując się do końca korytarza gdzie zazwyczaj znajduje się sypialnia.
Stawia mnie w nogach łóżka.
- Nie wiem czy powinnam cię pocałować czy uderzyć.- Mój głos drży z emocji.
Potem czuję przypływ energii i uderzam pięścią w jego twardy mięsień piersiowy.
Pcham jego pierś żeby sobie poszedł. Łapię jego piękną twarz i miażdżę seksowne usta
moimi. Jego smak przebiega mnie jak strzał ekstazy dopóki nie odrywam się i znowu biję
ścianę mięśni.
- Twoje piosenki doprowadzały mnie do płaczu! Tęskniłam za twoim głosem, za twoimi rękoma! Dla ciebie bawię się w ciężarną a ty chcesz żebym została w domu jak jakaś
żonka rodem z piątego wieku. Mam czekać, kiedy ty moczysz pieprzone majtki każdej
kobiety. Nie będę tego robiła. Odmawiam bycia taką dziewczyną. Słyszysz?
- Taa, słyszę.- Pochyla się i przesuwa palce na tył mojej głowy. Potem jego ochrypły,
nasączony pożądaniem głos tańczy na mojej skórze.
- A teraz chodź tutaj i znowu mnie pocałuj…- Przysuwa mnie bliżej a ja uderzam go w pierś z mniejszą siłą, jęcząc w proteście.
- Dotykałeś kogoś?- Krzyczę, próbując się uwolnić. -  Zacieśnia rękę na moim karku i ustala swój wygłodniały wzrok na moich ustach.
- Nie.
- Więc dlaczego nie chciałeś mnie widzieć? Nie rozumiem cię! -W jego oczach błyska frustracja.
- Nie musisz mnie rozumieć. Po prostu cholernie mnie kochaj. Możesz to zrobić, Możesz?- Jego kciuk przesuwa się ze zmysłową szorstkością po mojej dolnej wardze.
- Możesz? -Nie mogę odpowiedzieć. Kiedy tak gapi się na moje usta tym przepysznym, intymnym wzrokiem, spijam jego zacienioną szczękę, karmelowe oczy, sterczące włosy, wysokie kości policzkowe, kwadratową szczękę, ciemne łuki jego brwi, każdy piękny centymetr jego twarzy. Jest tak boleśnie blisko, że każdy organ w moim ciele zaczyna pulsować. Słyszę własny szept.
- Kochasz mnie jeszcze?
- Żartujesz sobie. - Mówi.

Jęczę, kiedy jego palce pieszczą mój kark, ten dotyk robi jajecznicę z mojego mózgu.
Odurza mnie swoją bliskością, upija zapachem potu, mydła, niego. Za każdym razem, gdy jest blisko zaostrza moje zmysły i jestem taka emocjonalna przez te wszystkie godziny tęsknoty za nim, dziwne hormony, że mój głos trzęsie się.
- Kochasz mnie jeszcze? Tak jak wcześniej?
- Ja pierdolę, szaleję za tobą!- Krzyczy z niedowierzaniem.
Zamykam oczy i delikatnie pojękuje, przywierając do jego słów.
- Powiedziałem ci że cię kocham każdym płatkiem, każdej róży. - Mówi mi niskim,
ochrypłym szeptem. Potem znowu przesuwa o puszkiem kciuka po moich ustach, tym razem mocniej z większą potrzebą. Jego głos, aksamitny i silny, przeszywa mnie gorącem.
- Kiedy byłem w ośrodku, jedna z moich lekarek dostała różę. Powiedziała mi że to od
jej męża, bo ją kocha a musiał wyjechać. Czy właśnie nie to się wysyła, kiedy cię nie ma a chcesz powiedzieć komuś, że go kochasz, kurwa? Brooke, nigdy wcześniej tego nie robiłem, ale to tak cholernie boli patrzeć na ciebie przez pierdolony ekran. Pisanie
SMS-ów boli. Boli jak żaden cholerny cios. -Rozkłada palce na mojej szyi, jak gdyby musiał mnie dotykać tak bardzo jak to możliwe. Jego oczy połyskują w takim stopniu, że moje serce jeszcze mocniej bije.
- Nie słyszałaś piosenek?! Wszystkie były dla ciebie, Brooke. Nie wiedziałaś że myślałem o tobie? Że cholernie za tobą tęskniłem? Jeśli nie pokazałem że cię kocham to
powiedz mi, co robię kurwa nie tak!
- Chciałam, żebyś chciał mnie na walce! Tak jak zawsze. Wcześniej zawsze mnie tam
chciałeś. Dlaczego teraz nie? Dlaczego nie przyjechałeś spotkać się ze mną przed?
- Boże, chcę cię tam jak niczego innego! Myślisz, że podoba mi się to piekło? Jeśli
przyjechałbym do ciebie przed walką to myślisz, że miałbym na tyle silnej woli, by cię
zostawić? Jak możesz myśleć że to dla mnie łatwe, Brooke? No jak? - Jawna frustracja w jego oczach wbija się we mnie tak mocno, że opuszczam głowę, w ogóle nie uważam, żeby to było dla niego łatwe.
- Myślisz, że mnie potrzebujesz, petardko?- Zachrypnięte pytanie wędruje przeze mnie i muszę ścisnąć uda, żeby zatrzymać to drżenie.
- Kochanie, to jak mnie potrzebujesz jest zaledwie połową tego jak ja potrzebuję ciebie.
- Niespodziewany smutek w jego głosie zwraca mój uwagę na jego oczy.
- Moja kondycja jest połową tego, co kiedyś. Nie potrafię się skoncentrować. Nie mogę spać. Nie mogę się wczuć. Jestem tam jak robot. Czuję dziurę w tym miejscu... kurwa,
właśnie tutaj. - Kładzie pięść na swojej piersi.
- Próbuję chronić moją dziewczynę. Trzech lekarzy, trzech, powiedziało, że musi leżeć w łóżku przez pierwsze trzy miesiące. Żadnych podróży, nie mogę jej widywać, nie mogę się z nią kochać. Próbuję robić to, co słuszne, kiedy wszystko we mnie krzyczy, że ONA należy do MNIE. - Mruży oczy i mocno wypuszcza powietrze przez nos.
- W każdej sekundzie, w której ty i ja oddychamy, należysz do mnie.
- Justin, przepraszam. Mnie też to doprowadza do szaleństwa.- Zakrywam twarz i próbuję oddychać przez moje ściśnięte gardło, ale chwyta mnie za nadgarstki i siłą przyszpila do moich boków mierząc mnie wzrokiem, tymi karmelowymi oczami.
- Tak bardzo cię kocham. - Bierze moją twarz w duże, piękne, pełne odcisków ręce.
- Tak cholernie mocno, Brooke. Nadal nie wiem, co mam ze sobą zrobić.- Mówi i całuje grzbiet mojego nosa z niskim, drżącym oddechem.
- Brakowało mi wszystkiego związanego z tobą, od tego jak się uśmiechasz, przez to jak na mnie patrzysz, do tego jak pachnie łóżko, gdy jesteś ze mną. Kocham cię jak nic innego w moim życiu, nic. Zżera mnie jak choroba to jak chcę po ciebie przyjechać i zabrać ze sobą. -Zaczynam drżeć na końcu łóżka. Wszystkie moje emocje, wszystkie te szalejące hormony, wszystkie komórki, całe mojego bytu, szumi słysząc jego słowa. Całe moje ciało pulsuje miłością, pożądaniem i fizyczną agonią zakazu mojej dawki Justina przez tygodnie. Drżąc, sięgam i z  miłością przesuwam trzema palcami po twardej linii jego szczęki.
- To... - Mówię, słowo wyrywa się z moich ust.
- Właśnie widzę w mojej sypialni. Tą twarz. Ta twarz jest wszystkim, co widzę, wszystkim, co widzę, Justin.
- Niech cię cholera, zdejmij ten syf i pozwól mi popatrzeć na moją Brooke.

Chwyta perukę i odrzuca ją na bok a potem nasze oczy spotykają się i uśmiechy znikają. Powietrze między nami pulsuje i przeskakuje jakby nasza potrzeba była żyjącą,
oddychającą rzeczą.
- Dlaczego ktoś miałby chcieć zakrywać te włosy?- Spokojnie zdejmuje
siateczkę z mojej głowy. Jedynym dźwiękiem w pokoju jest trzeszczenie.
Powolne, przepysznie zwinne palce wplątują się w mój kok luzując włosy. Dotyk
koniuszków jego palców na czubku mojej głowy, wysyła dreszcze po moim kręgosłupie.
Gdy uwalnia już moje mahoniowe kosmyki tak, że opadają na ramiona, moje uda
zamieniły się w kałużę, tak samo jak reszta mnie. Cienka warstwa potu pokrywa jego grube gardło, jego mięśnie piersiowe także połyskują. Jego tors jest tak napięty i tak twardy, że wydaje się nieprzenikliwą, stalową ścianą, tak jakby nic nie mogło go zranić. Mięśnie jego ramienia wyróżniają się, gdy głaszcze moje włosy, jestem tak samo rozpleciona jak mój kok. Kiedy się odzywam, mój głos wydaje się bardziej ochrypły niż kiedykolwiek.
- Miałam być starą fanką.
- Moja. - Mówi szeptem, który jest o wiele głębszy i bardziej szorstki od mojego.
- Co?
- Moja słodka…nieposłuszna…ulubiona fanka. -Zostać znowu nazwaną jego…
Ucieka mi jęk, słysząc to. Iskry gorąca mkną pomiędzy moje nogi, gdy wkłada rękę
pod moją sukienkę. Okrutnie czułe, brązowe oczy obserwują mnie, kiedy jego palce
przesuwają się coraz wyżej po wewnętrznej stronie mojego uda. Moje serce galopuje na
pełnych obrotach. Spogląda na moje usta i o Boże, jestem zalana potrzebą. Najpierw pochyla się, by posmakować moich ust, rozchyla je, cały czas mam na nich pomadkę, a pod sukienką, jego palec przesuwa się po materiale moich majtek. Jego język ociera się o mój. Kiedy kładzie mnie na łóżku, drżę otwierając usta i pojękuję.
To takie dobre uczucie, dobre, takie dobre…
Pociera palcem boczną krawędź moich majtek... potem przesuwa je na bok i jego palec
bezpośrednio mnie pieści. Burza pożądania szaleje we mnie, gdy delikatnie go całuję.
Smakuje sobą i moją głupią pomadką. Umieram, gdy otwiera mnie swoim palcem i jeszcze ten język. Gorący i wilgotny, oplata się wokół mojego, potem nakłania bym za nim podążała i piła z jego ust, gdy powoli wkłada we mnie środkowy palec. Moje ciało wygina się w jego stronę.
- Jeśli możesz dojść na moją walkę, to możesz dojść w moich ramionach.- Szepcze w
moje usta. Tracę oddech, gdy wprowadza palec w mój kanał. Czuję jak ściskam się wokół niego, moje ciało jest żądne posiadania w sobie czegokolwiek co należy do niego. Dodaje kciuk do pieszczenia mojej łechtaczki, a kiedy odchyla się, by popatrzeć na moją twarz, bawiąc się najwilgotniejszą, najgorętszą częścią mojego ciała na jego ustach rozsmarowana jest szminka. Szczęka napięta z pożądania, oczy błyszczące karmelem, piękna twarz patrząca na mnie z góry i o Boże, przysięgam, że wygląda tak seksownie jakby pocałowała go inna kobieta. Jestem zazdrosna o siebie i o moją pomadkę, gdy wierzgam i rzucam się na łóżku.
- Justin… -Pomrukuje i znowu mnie całuje, tym razem szybko i mocno, podgryzając zębami zanim się odsuwa i zabiera palec. W ogóle się nie spiesząc, odpina po kolei guziki mojej kwiecistej sukienki. Każda komórka mojego ciała jest sparaliżowana, kiedy siadam i pomagam mu odpinać od dołu, kiedy on zajmuje się górą.
- Szybko, och, Boże, dotknij mnie. - Mówię z trudem.
- Ciii. - Nuci rozchylając sukienkę przez sam środek, odsuwa materiał na bok, by móc
popatrzeć na moją białą, bawełnianą bieliznę. Moje sutki przebijają się przez materiał
biustonosza, a majtki są mokre. I nie sądziłam, że to możliwe by jego oczy zrobiły się jeszcze bardziej ciemniejsze i głodniejsze niż były.
- Boże, mógłbym cię zjeść. -Zanim się orientuję, znajduje kciukami środkowe zapięcie mojego biustonosza i gdy odrzuca go na bok pociera palcami moje punkciki, podgryza moje usta, dolną wargę, górną a potem pochyla się i bierze sutek w usta.
Oooch, słyszę. To ja. To ze mnie wydobywają się te wszystkie dźwięki.
Rozpadam się pod nim. Pociera czubkiem języka po moim sutku i uderzenia rozkoszy strzelają we mnie. Z powrotem wsuwa rękę w moje majtki, a ja wplątuję palce w jego włosy. Wygląda na tak głodnego, a ja jestem tak spragniona że kiedy tylko jego środkowy palec wchodzi we mnie, jestem tak nabrzmiała, tak mokra, tak zdesperowana czuciem jak jego usta ssą moją pierś jakby był wygłodniały, aż zaczynam dochodzić.
Moje palce zaciskają w jego włosy w pięść i wydobywam się ze mnie oooochowy
dźwięk gdy moja głowa odchyla się do tyłu, a moje mięśnie zaczynają się zaciskać i luzować, zaciskać i luzować. Porusza palcem wolniej, wydłużając dla mnie błogość.
Ssie moją pierś jeszcze mocniej, uwalniając we mnie falę za falą.
- O Boże.- Krzyczę i podnoszę się aby przywrzeć do niego. Obracam twarz w jego szyję gdzie przebiegam językiem po jego przepysznie naprężonej skórze, desperacko go spijając.
- O Boże, tak bardzo chcę być twoja. Poczuć cię. Ciebie. We mnie. -Obserwuje jak łapię oddech, zaborczy błysk w jego oczach galwanizuje mnie.
- Nie skończyłem z tobą. - Mówi czule i każe polizać jego mokry palec.
- Wypieprzę twoje usta moimi, twoją cipkę moimi palcami, językiem, wszystkim czym mogę. A ty będziesz całowała mojego fiuta tak jakby nie było jutra.
- Teraz chcę pocałować twojego fiuta.
- Nie teraz. - Odsuwa się i zdejmuje bokserski ubiór aż stoi przede mną z tą opaloną skórą, mięśniami, tatuażami i… Moje oczy wychodzą z orbit, kiedy patrzę jak zabiera swoją ogromną, piękną erekcję do łazienki i włącza wodę w wannie. Przychodzi po mnie a moje oczy pieką na widok jego pięknie stojącego członka, który jest tak blisko tatuażu w kształcie gwiazdki.
Chcę pocałować tą część jego tak samo jak resztę. Nie. Nie chcę jej tylko pocałować.
Chcę lizać. Ssać. Czcić. I posiąść go... mój, na zawsze.
Zanim mogę go chwycić i pobawić się z nim tak jak on bawił się ze mną, chwyta mnie za rękę, stawia na nogi i prowadzi do wielkiego jacuzzi. Wanna jest okrągła i ma kolor kości, stoi na środku łazienki. Kiedy zakręca kurki, podpieram się na jego ramieniu i zanurzam stopy w wodzie. Potem czekam aż do mnie dołączy. Wchodzi za mnie i opuszcza nas do ciepłej wody a kiedy już siedzimy, włącza silniczki jacuzzi.
Moje oczy zamykają się gdy obejmuje mnie ramionami i od razu zaczyna lizać po szyi.
- Justin… - Ociera zęby o mój kark, a potem dudni w moim uchu.
- Nic na świecie nie smakuje tak dobrze jak ty, twoja skóra, twój język. Nic nie jest tak słodkie i soczyste jak twoja cipka.- Nagle podnosi mnie z wody i obraca do siebie, sam zostając w tym samym miejscu. Jego twarz znajduje się na wysokości mojej płci. Rozkłada ręce na moich udach, by szerzej rozchylić mi nogi i zakopuje twarz pomiędzy moimi nogami. Całuje moją cipkę przez pełną minutę, pociera językiem łechtaczkę, a potem wkłada go w mój kanał. Czuję jak jego warknięcie wibruje we mnie a kiedy kończy smakowanie dla swojej rozkoszy, znowu mnie obraca i sadza plecami do siebie.
- Robisz się jeszcze bardziej mokra po orgazmie. - Mówi mi przy uchu, jego głos jest gęsty niczym syrop. Potem po cichu zaczyna myć mi włosy.
- A one… są większe i cięższe. -Przesuwa namydlonymi rękoma po moich piersiach i cała moja krew wydaje się pompować w kierunku południa, do mojej łechtaczki i sutków.
- Tak- Mówię z trudem.
- Są takie wrażliwie, zawsze sterczące.
- Chcą być ssane. - Mówi za moim uchem a sposób w jaki okręca wokół tego swój
język, tak jakby już spróbował moich sterczących sutków sprawia tętnienie mojej
łechtaczki. Czuję jego wzwód na plecach i jest tak cholernie sztywny, że pulsuje przy mojej skórze. Mój język leży bezsilnie w ustach, bo tak bardzo chcę owinąć go wokół czubka jego fiuta. Biorę trochę mydła i próbuję pozbyć się resztek całego tego makijażu.
- Proszę. - Mówię obracając się i szybko namydlam mu włosy.
Obserwuje mnie z sarkastycznym uśmiechem, jak gdyby znał powód mojego pośpiechu. Gdy tak klęczę, nakładam szampon na jego włosy i próbuję zmyć je muszelką leżącą przy wannie. Siedzę na nim okrakiem tak, że jego wielka erekcja... przepyszna wielka erekcja, jest dokładnie pomiędzy moimi udami, gdy spłukuję szampon. Pochyla się i zaczyna ssać mokre krople wody z moich sutków. Krzyczę, a on chwyta mnie za tyłek i przyciąga mnie mocniej do swojego wzwodu, podczas gdy to jak ssie zwijają mi się palce u nóg.
- Boli?- Dyszy ciągnąc zębami za sutek.
- Nie. Ooch, Justin, to takie przyjemne. -Pomrukuje i wygina biodra w moją stronę, powtarzając ssanie na mojej drugiej piersi.
- Cholera, Brooke, mógłbym dojść przez samo ssanie ciebie, słyszenie ciebie…
- Chwyta jedną pierś, a drugą ssie tak mocno, że zaczynam się rzucać i poruszać na jego biodrach. Zanim się orientuję, już wyobrażam sobie jak unoszę biodra, biorę jego penisa w siebie, ujeżdżam go i błagam, żeby mnie wypełnił, znowu i znowu.
Powstrzymuje mnie.
- Nie dojdę w wannie. Jedynym miejscem, na którym dojdę, będziesz ty.- Mamrocze.
- Zabierz mnie do łóżka, żeby się pobawić.- Mówię niecierpliwie i oplatam ramionami jego szyję. Kiedy wynosi mnie z wanny, owija mnie ręcznikiem i zabiera do łóżka, jestem już drżącą masą gorącej do czerwoności potrzeby. To, co mówi później sprawia, że trzęsę się jeszcze bardziej.
- Chcę rozedrzeć cię na strzępy, tak bardzo cię pragnę. Chcę szczypać, gryźć i ssać
twoje sutki, wszystko na raz.- Kładzie mnie na łóżku, rozwija ręcznik, a potem od razu
zaczyna lizać mnie do sucha. O Boże, nie mogę oddychać, myśleć. Chyba nie mogę nawet żyć, kiedy zaczyna podszczypywać moje sutki, w tym samym czasie liżąc mnie w innym miejscu.
- Justin… - Jest hipnotyzujący.
Atmosfera wokół mnie zmieniła się odkąd mamy tylko łóżko, mnie i jego. Przysięgam, że czuję strzelające między naszymi ciałami iskry. Sunie językiem po moim gardle i prawie się załamuję czując jego znajome, przepysznie szorstkie odciski na mojej skórze, kiedy przesuwa nimi po moich kształtach.
- Widziałem cię…w mojej głowie…w każdej pieprzonej godzinie każdego dnia…-Mruczy.
Wącha moją szyję i znowu chwyta jedną pierś a ja dygoczę, gdy ściska skórę i liże mój
obojczyk. Moje palce suną po jego mokrych plecach, każdy mięsień jest nakreślony pod moimi palcami i o mój Boże, on mnie trzyma. W ramionach. Jest mokry, powietrze jest zimne, ale chce tylko wysuszyć mnie i lizać. Chwytam jego zarośniętą szczękę w obie ręce.
- Justin Bieber. - Jęczę, miażdżąc jego usta moimi. Bierze moje usta z jeszcze większą siłą, ssąc język.
- Brooke pieprzona Dumas. - Obserwując mnie płonącymi oczami, torturuje moje sutki kciukami, a ja zsuwam rękę po jego ciele i zaczynam pieścić twardą długość.
- Spraw, żebym cię pocałowała.- Owijam palce wokół czubka jego wzwodu i łapczywie
ssę mokry język.
- Powiedz mi, żebym cię tam pocałowała. Jeśli nie mogę cię mieć między nogami, to chcę cię w ustach. -Pojękuje i dotyka rękoma moich policzków.
- Właśnie tam chcę być. To jak używasz swoich ząbków. Przesuń tym językiem po mnie tak jakbyś chciała na mnie zamieszkać. Tak bardzo chcę zobaczyć jak te usta zaciskają się wokół podstawy mojego fiuta, że nie wytrzymam kiedy…
- Boże, zamknij się. - schylm się i biorę jego członka w usta. Do końca. Biorę każdy gorący,pulsujący centymetr, który mogę. Niski, przepełniony bólem dźwięk wyrywa się z jego piersi, jest tak twardy i gotowy, że od razu czuję kilka kropel nasienia. Moje rzęsy unoszą się i napotykam jego wzrok. Patrzy na mnie z surową ekstazą, widzi jak moje usta oplatają jego fiuta. Nie podstawę…jest za duży, za długi, za gruby. Ale moje usta są ciasno owinięte wokół niego, gdy język pociera czubek.
Rozkładam ręce na mięśniach jego brzucha, żeby się podeprzeć, jego podbrzusze zaciska się gdy pieszczę palcami tatuaż pod jego pępkiem. Moja płeć pali się potrzebą i jest zazdrosna o to że moje usta mają tą przyjemność bycia wypełnionymi w tej chwili.
Justin trzyma tył mojej głowy jakby zachwycony, kiedy mój język przesuwa się po jego
grubej długości. Drżę pod jego cielesnym, pierwotnym spojrzeniem. Chwytam podstawę w pięści i zaczynam ssać, pojękując z aprobatą gdy zmienia pozycję. Staje przy łóżku, a ja klęczę na rękach i kolanach, karmiona jeszcze większą ilością jego długości. Jęcząc, napiera jego oczy zamykają się. Smakuję go, jest słonawy i już gotowy, by dojść. Pulsuje  jest tak sztywny, że moja płeć zaciska się z zawiści.
Moje piersi kołyszą się pode mną gdy liżę go na czterech kończynach, a on nagle przesuwa ręką po moim kręgosłupie, ugniatając każde wgłębienie i wzniesienie aż wsuwa środkowy palec pomiędzy moje pośladki. Potem sunie w dół do wejścia mojej cipki i zanurza we mnie długi palec.
Rozsadza mnie błogość. Jęczę i kołyszę biodrami żeby wziąć go głębiej, podnoszę wzrok na jego twarz, na jego pięknie dziką, napiętą pożądaniem twarz. Obserwuje jak robię mu najlepszą cholerną laskę jego życia.
Jego pierś drga. Czuję jak miesza go napięcie, kiedy próbuje walczyć o kontrolę. Ale ja
chcę żeby był zatracony i pierwotny. Jest ostrożny. Powstrzymuje się. Łagodnie kołysze
biodrami.
- Jesteś głodna mnie?- Mówi i wiem, że pyta o to czy może dojść we mnie. Boże,
przysięgam, że nawet nie chcę przestać, by powiedzieć tak. Zaczynam pocierać podstawę obiema rękami i odsuwam się.
- Jestem wygłodniała. Mam wilczy apetyt na ciebie. Proszę, daj mi. -Wnikliwy dźwięk, który z siebie wydaje sprawia, że jestem jeszcze dziksza. Zaczyna delikatnie pieprzyć moją cipkę dwoma palcami. W tym samym czasie rozkłada drugą rękę na tył mojej głowy i trzyma mnie w miejscu, pompując we mnie swojego fiuta. Za każdym razem karmi mnie trochę bardziej dopóki nie uderza ścianki mojego gardła i wysuwa się.
Ale ja chcę, by był zatracony, tak zatracony jak ja. Zaczynam szybko poruszać głową w górę i w dół.
- Brooke!- Krzyczy, pompując mnie w tym samym rytmie, jego głowa odchyla się do tłu w zwierzęcym warknięciu. Potem pojękuje i eksploduje we mnie, trzy ciepłe i słonawe
strumienie tryskają w moje usta. Jestem tak omotana i odurzona nim, że dochodzę kiedy
tylko czuję jego smak. Równocześnie czuję jak wysuwa palce z mojej cipki i dotyka łechtaczki. Kolory eksplodują za moimi powiekami, kiedy moje ciało drży, unoszę się i przywieram rękami do jego członka. Zapalczywie liżę czubek, pragnę go do ostatniej kropli. Nawet kiedy kończę, wy-głodniale oblizuję kącik ust, łapiąc oddech spoglądając w górę.
- Brooke. - Mówi, patrząc na mnie  z zawziętą zaborczością. Wygląda jakby był zaskoczony. Potem podnosi mnie i pochłania moje usta, przyciągając do siebie, bierze w
ramiona. Jego usta są gorące, gdy kładzie nas na łóżko. Może moje usta smakują nim, ale nie dba o to. Całuje mnie tak jakby nie istniało nic poza naszymi wargami. A ja czuję jakby była to jedyna część mojego ciała, którą jeszcze mogę poruszać.
Kładzie nas na łyżeczkę i zaborczo przykrywa ręką moją cipkę, robiąc mi lekką palcówkę.
- Lubię, gdy jesteś taka głodna mnie. - Szepta do mojego ucha i głaska po brzuchu.
- Jestem w ciąży z twoim dzieckiem. Byliśmy rozdzieleni i to była tortura. Miewałam sny i budziłam się cała spocona. Potrzebowałam cię i nie mogłam dalej spać. Moje całe ciało
bolało. - Szeptam i jęczę równocześnie, gdy trzyma moją cipkę.
Podgryza łagodnie moje ucho i delikatnie penetruje mnie ręką.
- Nie byłem w stanie przyzwoicie odpocząć w nocy odkąd wyjechałaś. Łóżko jest takie puste, że albo biorę zimny prysznic albo idę na siłownię.- Mamrocze, ciągnąc za moje ucho.
- Ale staje mi, na samą myśl o tobie, Brooke. Myśląc o tym, że włożyłem dziecko w ciebie.- Łagodnie podgryza moje ucho i wkłada we mnie palec. Drżąc z pożądania, czuję długość jego członka za moimi pośladkami i przesuwa go lekko w moją stronę, nasze biodra poruszają się. Jeszcze bardziej przepyszna rozkoszy rozbrzmiewa we mnie, gdy uprzytamniam sobie, że jeszcze nie skończył. Obraca mnie twarzą do siebie, owija moją nogę wokół swojego biodra.
- Ruszaj się ze mną. - Nakazuje szorstko, a potem rusza się przy mnie, pieprząc mnie bez pieprzenia, nasze ciało ocierają i obijają się o siebie.
Kiedy się całujemy, moją pierś wypełnia miłość. Potem patrzymy na siebie. Jego
karmelowe oczy, sterczące włosy, te wypukłe mięśnie. Moja płeć zaciska się z pragnienia z każdym ruchem jego bioder. Cała długość jego członka ociera się o moje wargi sromowe, pociera moją nadwrażliwą łechtaczkę. Chcę powiedzieć "kocham cię", ale jestem w stanie wydobyć z siebie jedynie dyszenie.
- Kogo kochasz?- Warczy czule.
- Ciebie.
- Kto jest twoim mężczyzną?- Wsuwa język w moje usta, a potem pociera swoją
przepyszną szczęką po mojej i powarkuje.
- Kto jest twoim mężczyzną? -Tak bardzo uwielbiam czuć jego zarost na moich policzkach, że biorę w dłonie jego twarz i jeszcze raz ocieram się o jego szczękę.
- Justin Bieber, mój Riptide.
- Chcesz mnie na sobie?
- Hmm, chcę cię na sobie. -Kiedy mówię "hmm", to znaczy że nie będę się kąpała, żeby móc pachnieć nim. Jego stęknięcie mówi mi że moje słowa doprowadzają go do szaleństwa. Ale to on doprowadza mnie do jeszcze większego szaleństwa tym jak nazywa swoje nasienie "nim". Śmiertelnie kocham to jak lubi bym czuła go na mojej skórze, w środku, na zewnątrz, w ustach. Hmm…
- Poprosiłaś o mnie, Brooke Dumas.- Przyszpila moje ręce nad głową i przytwierdza
palcami moje nadgarstki. Przesuwa swojego członka wzdłuż moich warg i pociera łechtaczkę. Obserwuje mnie w ten sam oczarowany, kochający, pożądliwy sposób jak ja, zapamiętuję go tak jak on zapamiętuje mnie. Moja szyja wygina się, gdy wolniej porusza biodrami. Trzyma mnie na krawędzi ekstazy przez kilka przepysznych minut, gdy nasze ciała ocierają się o siebie. Oto my. Szumiące dźwięki ciało na ciele, klepiące odgłosy naszych ciał, moje jęki, jego stęknięcia. Tylko tego jestem świadoma.
Szeptam jego imię, gdy dochodzę i moje oczy otwierają się w chwili, kiedy wszystko
napina się przed eksplozją. Widzę go nad sobą, zaciska oczy i szczękę, gdy dochodzi na moim brzuchu i drży razem ze mną. Jego palce zaciskają się na moich nadgarstkach. Chcę, by zostały na nich siniaki przez sposób w jaki mnie przytrzymuje, gdy dochodzi. Drżę, oboje jęczymy. Są to długie, rozciągnięte dźwięki ulgi.
Kiedy się uspokajamy, przyciąga mnie do swojego boku i mamrocze ochryple.
- Czekałem na to trzydzieści dziewięć dni.
- I pięć godzin.
- I trochę ponad trzydzieści minut.- Spija moją twarz uśmiechając się kpiąco z
satysfakcją, bo najwyraźniej tak mi zaimponował, że mnie zamurowało. Przeciąga kciukiem po linii mojej szczęki.
- Myślę o tobie. Bez przerwy. W dzień i w nocy. -Używa kciuka, by odchylić moją twarz i patrzy na mnie tak jakby chciał mnie zjeść, potem pochyla się i dokładnie to robi. Całuje mnie jakbym była cenna i jadalna. Czci mnie i zarazem pochłania. Przesuwa ręką po moich plecach tam i z powrotem. Jego odciski na mojej skórze przyprawiają mnie o dreszcze. Patrzy na mnie, jego włosy to uroczy bałagan, sterczą mokre.
- Jesteś tak cholernie piękna.
- Wyglądam niedorzecznie. -Śmieje się lekko, a potem podszczypuje mój nos.
- Niedorzecznie pięknie. -Skupia wzrok z powrotem na mojej twarzy jak gdyby czcił mój widok, pochyla się i całuje mój brzuch, kładzie tam głowę.
- Jesteś wściekły, że do ciebie przyszłam?- Pytam, kładąc rękę na jego włosach.
- Nie.- Liże mój pępek.
- Wiem, co mam a ty jesteś masą kłopotów. Taka właśnie jesteś.
- Ja? To ty wynalazłeś kłopoty. Kiedy się urodziłeś to lekarz zamiast powiedzieć 'to
chłopiec', krzyknął: 'Achhh, to kłopoty!' -Chichocze nisko i gardłowo, potem milknie i patrzy na mnie trzeźwym spojrzeniem, prawie cierpiącym.
- Boże, jak ja cię potrzebuję.- Przykłada czoło do mojego i nabiera powietrza.
- Jak ja szaleję myśląc o tobie. Przez cały lot tutaj słuchałem tej piosenki, którą
puściłaś żeby powiedzieć, że mnie kochasz.- Jego gorące usta znowu pochłaniają moje i
łapczywie się całujemy. Odsuwa się żeby znowu pochylić się i pocałować mój brzuch. Jego oddech jest ciężki. Nie może przestać mnie wąchać. Dotykać mojego ciała. Przypominać mi, że należy do niego.
Godzinami nie możemy przestać się całować, mruczeć do siebie i sprawiać sobie przyjemność. W końcu kładziemy się na łyżeczkę. Wtula się w moją szyję przez chwilę,
zostawiając pocałunek za uchem. Potem pieści mnie, a kiedy odkrywa że na mojej skórze zostało trochę nasienia, podnosi je dwoma palcami i wsmarowuje w moją cipkę.
Tracę oddech.
- Cii. - Mówi delikatnie.
- Muszę tam być. Właśnie tam. - Wkłada palce w mój kanał, lekko liżąc mój kark, a ja drżę i zaczynam dochodzić. Chichocze łagodnie i dalej wmasowuje ciepło we mnie. To tak jakby wchodził we mnie. Moje oczy pieką, kiedy dalej dygoczę, a on przyciska dłoń do mojej płci i doprowadza mnie do jeszcze większej rozkoszy.
Kiedy jest już po wszystkim, dalej czuję się jak ćpunka na myśl o nim wewnątrz mnie.
- Kiedy znowu będziesz się ze mną kochał, chce, żebyś został we mnie przez całą noc. Przyrzeknij mi, że część ciebie będzie we mnie, tak jak obiecałeś. -Obraca moją twarz pod kątem, który chce i chwyta za tył głowy, ssąc mój język jakby był go wygłodniały.
- Będę pieprzył cię każdej nocy, w której cię nie pieprzyłem, a potem zostanę w tobie.
- Powoli wypuszcza powietrze jak gdyby sama ta myśl go podniecała. Jego oddech jest
ciepły na mojej twarzy, czeka na moją zgodę.

Gdy potakuję, uśmiecha się leniwie z ociężałymi powiekami, odwzajemniam uśmiech.
Czuję się szczęśliwa. Dopełniona. Tak jakby tej nocy świat dążył we właściwym kierunku. Nie śpieszy się z dopieszczaniem mnie, robi te wszystkie fajne rzeczy, przez które wszystkie motylki w moim brzuchu mają problem z uspokojeniem się. Jestem taka słaba, że tylko pojękuję i szepczę jak mi dobrze. A on szepcze jak dobrze smakuję i jak mu dobrze. Kiedy kończy kąpać każdy centymetr mojego ramienia, gardła i ucha językiem, głaskać ręką mój bok, kładzie się na łyżeczkę. Jego większe, twardsze ciało oplata mnie. Nasze nogi splątują się jak precle, a ja wzdycham, gdy zasypiamy.
W środku nocy czasami przesuwa nos i zakopuje go w mojej skórze. Sięgam za siebie i ospale głaszczę jego włosy, obracam się w jego ramionach, żeby móc go powąchać, pochłonąć każde doznanie z ponownego bycia w łóżku z jedynym mężczyzną, którego kochałam.
I czuję jakby dom w końcu do mnie wrócił.


________________________________________________________________________________

Zawiodłam, rozdział miał być już dwa tygodnie temu. -_-
Nie zostawię tego, dotrwamy razem do końca (; 

Nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział, ale na pewno nie będzie takiej długiej przerwy jak teraz.
Znowu jestem za granicą i jak będę miała dostęp do laptopa, to z aktualizuję :)


Do następnego Miśki!!
xx